Skocz do zawartości

Chevrolet Lacetti '07 Red Rock


VuDoo

Rekomendowane odpowiedzi

Wprawdzie projekt ten robiłem już jakieś pół roku temu, ale jak pisałem relację coś się posypało i całe moje wypociny poszły...

Ale skoro trochę zdjęć wtedy zrobiłem, doszedłem do wniosku, że szkoda żeby się zmarnowały.

Jakaś super relacja to to nie będzie, ale zawsze to coś.

A więc tak, pacjent to czteroletni wtedy Chevrolet Lacetti w kolorze Red Rock (czyli bordowa perła).

Lakier nie był w jakimś tragicznyym stanie, bo wiek i przebieg niezbyt wielki, myty też był prawie cały czas przeze mnie, ale niestety, kiedyś mycie przeze mnie auta z detailingiem wiele wspólnego nie miało, a metoda mycia na dwa wiadra była mi znana równie dobrze jak wpływ efektu cieplarnianego na życie południowo-afrykańskich surykatek.

Zresztą, zdjęcia powinny odrobinę zobrazować to co mam na myśli.

Ale przejdźmy do rzeczy.

Laciek, nie mający jeszcze pojęcia co go czeka

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Może i nie był brudny, ale czystym też go ciężko nazwać

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Słońce pomaga ukazać ogrom zniszczeń ;)

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Oczywiście rejestracje wylatują

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Kołpaki naturalnie również

Dołączona grafika

I myjemy :D do mycia używałem szamponu MS Citrus Pimp Bling i rękawicy z mikrofibry (frędzlowatej z Lidla bodajże). Felgi oczyściłem Blue Gel'em, a opony i nadkola Cyclone'm.

Potem była dekontaminacja z użyciem Tar & Glue Remover'a Nielsen'a i IronX'a, które miały wyjątkowo sporo roboty na Laćku, sam byłem w szoku. Na koniec, miękka glinka Bilt Hamber'a i woda z dodatkiem MS Very Cherry jako lubrykant.

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Po dokładnym wyczyszczeniu do akcji wkroczyła polerka - Silverline Silverstorm. Niestety zdjęć z samego polerowania nie za wiele, bo... nie wiem, jakoś tak wyszło po prostu, a pięćdziesiątek za bardzo nie potrafiłem jeszcze wtedy uchwycić, zwłaszcza na tym lakierze, więc jest tylko to co widać.

Jeśli chodzi o pady i pasty, to używalem przede wszystkim dwóch kombinacji - Scholl S17+ na pomarańczowej gąbce Scholl'a i Monster Shine, a finish w postaci Scholl'a S40 na czarnych padach Monster Shine. Lakier generalnie był dość przyjemny w obróbce, w miarę łatwo poddawał się ww. kombinacjom i nie hologramował przy tym zbytnio, oczywiście nie chodziło mi też o wycięcie wszystkich rys w 100%, bo znam metody dbania o samochód mojego ojca i wiedziałem, że jeszcze kiedyś z jedna przynajmniej korekta mu się przyda.

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Po polerowaniu, oczywiście mycie, tym razem szampon SmartCarwash w nieco większym stężeniu, aby skutecznie odtłuścić cały lakier. Oczywiście IPA była w akcji cały czas, ale wiadomo, że pewności nigdy za wiele. Rękawica do mycia też już inna, mianowicie ofca z Mothers'a. Przy osuszaniu towarzyszył mi jak zawsze ziomek Fluffy Dryer.

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Po umyciu i osuszeniu przygotowałem lakier pod wosk, nakładając ręcznie cleaner Lusso Revitalizing Creme. Ręcznie bo już miałem trochę dość maszyny. Silverstorm jest moim zdaniem idealną maszyną na początek zabaw z polerką, ale jednak jak człowiek pobawi się trochę czymś lepszym to dwie rzeczy zaczynają w niej naprawdę wkurzać - mianowicie fakt, że jest głośna i że nie ma blokady przycisku.

Po Lusso, na lakier nałożyłem jeden z moich ulubionych wosków - Dodo Juice Banana Armour.

Dressing na plastikach to Nielsen Super-A-Sheen, na oponach natomiast Nielsen Brillance.

Szybki umyte Glass Cleaner Concentrate'm Megs'a.

A teraz czas na parę fotek po

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Wiem, że szału nie ma, ale zawsze to coś.

Całość zajęła mi jakieś 20h.

Banana Armour'a kładłem 6 października, a 26 listopada kiedy go ściągałem, żeby nałożyć zimowy wosk, miał się jeszcze bardzo dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Sympatyczna relacja, nie ma się do czego przyczepić. Brakuje mi tylko fotek w słońcu i/lub pod halogenem :u

Jakie wrażenia z użycia rękawicy Mothersa? Może parę słów?

Może nie za bardzo widać, ale wszystkie fotki po są w słońcu :D

A rękawicy Mothers'a używam od ponad pół roku i jestem z niej bardzo zadowolony, raz na jakiś czas ją delikatnie przeczeszę i jest ciągle jak nówka :u

Jedyny minus, to tak jak w przypadku wszystkich rękawic z owcy - długo schnie i po wyschnięciu robi się dość sztywna ale wystrczy ją zamoczyć i już jest ok.

Jak najbardziej polecam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

MrCleaner.pl - profesjonalne kosmetyki samochodowe · MenSpace.pl - ekskluzywne kosmetyki dla mężczyzn · DetailingStore.pl - sklep auto detailingowy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...