bienek Posted December 13, 2013 Report Share Posted December 13, 2013 Chciałbym pokazać szereg prac jakie wykonałem ja i dwóch moich kolegów przy przywracaniu BMW e36 do życia. Na wstępie chciałbym nadmienić iż nie jestem właścicielem tego samochodu i jest to pierwszy tego typu projekt w moim życiu. Jestem amatorem i nie zajmuje się na co dzień takimi rzeczami. Zrobiłem to ponieważ poniosła mnie fantazji i zawsze w sumie o takim projekcie marzyłem. Właścicielem auta jest mój wujek. Dobrze z nim żyje i dzięki jego uprzejmości na czas jego wyjazdów na misje mogłem śmigać jego samochodem do woli. Niestety pech zawsze chciał, że w tym czasie coś musiało się posypać i zwykle nie były to błahe sprawy. Tak też się stało tym razem. Po 1200km trasie z rury wydechowej zaczął wydobywać się biały dym… Wiedziałem, że oznacza to kłopoty, ale nie spodziewałem się, że aż tak duże. Diagnoza: pęknięta głowica. :/ I tu wszystko się zaczęło. Po rozmowach telefonicznych pełnych wahania co dalej robić w końcu zapadła decyzja: naprawiamy. Koszty naprawy silnika spore i na zdrowy rozsądek nieopłacalne, ale ze złomować też szkoda. Jeździłem wieloma różnymi samochodami, (w tym miałem roczny, można powiedzieć prawie sportowy samochód), ale żaden nie dawał mi tyle frajdy z jazdy jak ten stary, lekko dłubnięty TDS o przebiegu blisko 400 tyś km. Pęknięta głowica to nie był główny problem tego samochodu, największa wadą była RUDA… Poczyniła ona poważne spustoszenie w podłodze, progach i innych elementach karoserii. Praktycznie nie było elementu na którym by jej nie było. Miałem ambitny plan, żeby z nią walczyć, nawet kupiłem lakier, pistolet i masa innych gratów aby samemu po kosztach jakoś doprowadzić ten samochód do lepszego wyglądu. Niestety po konsultacjach z moim kolegą lakiernikiem (który nota bene przyczynił się do powstania tego samochodu) dałem sobie spokój. Dużo roboty i kosztów a efekt pewnie by się utrzymał góra 2-3 lata. Kiedyś podczas buszowania po necie natknąłem się na ciekawe ogłoszenie typu : „sprzedam super zdrową karoserię z 318tds sedan”. Podczas kolejnej rozmowy z wujkiem, który „spędzał miło czas w Afganistanie” powiedziałem mu o tym ogłoszeniu… Jego reakcja była natychmiastowa: „odszukaj to ogłoszenie i jak jest aktualne to jedź i kup”- tak też się stało. Stałem się właścicielem karoserii e36 318tds sedan z 96 r. Auto sporą cześć swojego żywota spędziło w Hiszpanii stąd jego nienaganny stan blacharki. Tutaj podziękowania dla kolejnego kolegi Maćka za pomoc w transporcie i dostarczaniu wszystkich części potrzebnych do projektu. No i zaczęło się.. Auto od razu zrzuciliśmy na podwórku Stanleya (lakiernik). Następnego dnia pojechałem do niego i zacząłem rozbierać nowy nabytek. Przy okazji na spokojnie zrobiliśmy inspekcję i ocenę stanu. Jak widać na zdjęciach nie było źle, ale pewne rzeczy wymagały poprawek. Zadowolony, że nie dałem ciała i buda faktycznie była zdrowa i prosta, z zapałem przystąpiłem do kolejnych prac. Kolejnym etapem było przygotowanie podwozia do konserwacji. No więc szlifierka kątowa z drucianką na końcu w łapę i jazda. [ [ Następnie Stanley pobawił się pistoletem do piaskowania, później podkładem epoksydowym i wyszło takie coś: Teraz nie zostało nic innego jak położyć jakiś „gumolit” ;) Staszek zdradził pewien patent na dobre zabezpieczenie. Zamiast baranka użyliśmy białej „gumy na pędzel”, którą fabrycznie daje się na łączenia spawów w samochodach. Oczywiście nie chcieliśmy tego robić pędzlem więc trzeba było odpowiednio przygotować materiał, aby dało się nałożyć go za pomocą pistoletu. Do naszej mikstury użyliśmy pustego opakowania po „baranku”, które okazało się nie być w 100% puste; stąd wziął się ciemny kolor pierwszej warstwy. Ogólnie zabezpieczenie wygląda i w dotyku jest jak fabryczne. Po tej operacji pomalowane elementy zawieszenia wróciły na swoje miejsce wyposażone w elementy z polireutanu. Bębny w późniejszym terminie zostały zastąpione tarczami. To samo ze sprężynami które u dawcy pochodzą z wersji m technik, a te na zdjęciu są zwykłe i auto sterczy jak koza. I teraz zaczyna się ta gorsza część. Czyszczenie komory silnika i bagażnika. Dla ułatwienia można było tego nie robić i zostawić samochód w kolorze hell rot. Jednak był to zwykły czerwony akryl, a ja chciałem autu nadać trochę inny charakter. Po konsultacji z wujkiem zapadła decyzja: malujemy! Wybór koloru pozostał w mojej kwestii, ale o tym później. O ile czyszczenie komory silnika było w miarę fajnym zadaniem, to bagażnik to istna katorga… Do czyszczenia komory używałem rozpuszczalnika nitro oraz płynu do czyszczenia silnika „moje auto” (polecam, mocny i niedrogi środek). Niestety jeśli chodzi o bagażnik to już nie miałem płynu, a poza tym nawet gdybym go miał, problematyczne byłoby zalanie bagażnika wodą w celu wypłukania płynu. Więc zostało nitro… nie musze wam chyba mówić jak człowiek się czuje zanurzony w bagażniku wąchając opary rozpuszczalnika. Nie było to zbyt przyjemne doznanie. Po dokładnym umyciu, elementy musiałem zmatowić włókniną. Oglądając zdjęcia wydaje się, że robota była w miarę szybka i łatwa. W rzeczywistości zajęło mi to bodajże 2 dni. Pewnie dało by się to zrobić trochę szybciej i mniej dokładnie, ale postanowiłem nie iść na łatwiznę i porządnie się do tego przyłożyć. Skoro powierzchnia przygotowana, nie ma na co czekać i trzeba lecieć z podkładem. Podkład jest więc teraz czas na najważniejszą cześć- kolor. Wybór był trudny. Nie miałem ograniczeń, a paleta kolorów jest nieskończona…Po uprzednim uzgodnieniu z wujkiem wybrałem niebieski. Zawsze podobały mi się te kolory na sportowych wersjach BMW. Estoril na e36 m3 wygląda moim zdaniem obłędnie. Żeby nie kopiować M3 i iść troszkę z duchem czasu wybrałem Monte Carlo Blue. Już byłem pewien wyboru gdy nagle na rynku pojawiło się BMW F30 w kolorze Estoril Blue 2. Ten kolor występuje tylko w połączeniu z M pakietem. Posurfowałem po necie i… lipa. Nie mogłem znaleźć symbolu koloru :/ Z racji tego, że kolor wybierałem wcześniej przed tymi pracami, postanowiłem jeszcze chwilę poczekać i…….sukces. Mam ! B45 Niestety kolejną przeszkodą była dostępność tego koloru w mieszalniach z racji tego, że był zbyt świeży. Na szczęście i ten problem udało się rozwiązać i w necie znalazłem firmę, która bez problemu zamieszała mi ten kolor. Jak to wyglądało widać na zdjęciach. Baza jest, teraz bezbarwny: W międzyczasie bagażnik ten zmienił kolor Na dobrą sprawę można było zostawić bagażnik niemalowany lub częściowo pomalowany gdyż 90% tego co jest na zdjęciu jest niewidoczne po założeniu wszystkich wygłuszeń i tapicerki, ale jak mówiłem wcześniej nie chciałem iść na łatwiznę i zrobić tak jak ma być. W tym momencie nadszedł czas aby poznać głównego bohatera tego zamieszania. BMW e36 325tds z 94r. zwany dalej „dawca” lub „złomek”. Nie wiem jak to się stało ale nie mam zdjęć całego auta tuż przed operacją :/ Na pocieszenie zdjęcia bo dajże z 2 lat wstecz. Mimo, że słaba jakość widać, że jeszcze nie jest tak źle. Przed tym jak postanowiłem trochę podreperować złomka postanowiłem zrobić inspekcję i fotorelację, aby później nie pominąć żadnego miejsca naprawy. Jak mówiłem wcześniej nic z tego nie wyszło, ale zdjęcia pozostały: Jak widać powyżej uzbierała się niezła kolekcja… A to i tak był tylko wierzchołek góry lodowej.. Na poniższych zdjęcia można zobaczyć jak wyglądało podwozie. Jeszcze nie ma wielkich dziur, ale podczas dalszych prac przy aucie i próbach podnoszenia wyleciały dziury na wylot. Progi były zgnite całkowicie. Po przechyleniu auta wylało się z niego kilka litrów wody… to zresztą widać na fotce, a w tym czasie były upały przez dobrych kilkanaście dni. Od tego momentu na jakiś czas moja rola się skończyła. Teraz do akcji wkroczył mechanik Ramon.Niestety nie posiada on aparatu foto, a zdjęcia robione jego komórka wyglądają słabo. Ale mam kilka. Wyjęcie „serca” i udana transplantacja. Jego rola nie ograniczała się tylko do silnika. Ramon przełożył cały zespół napędowy, hamulce, zawieszenie i wiele innych pierdół. Ogarnął również elektrykę. Jak mówiłem wszystkiego elementy gumowe zawieszenia zostały zastąpione polireutanem. Przy okazji okazało się w jak złym stanie był złomek. Wszelkiej maści mechanicy którzy zajmowali się nim wcześniej zostawili swoje ślady. Wszechobecne wkręty, trytrytki i Bóg wie co jeszcze. Tak naprawdę to był ostatni dzwonek, ponieważ auto zagrażało bezpieczeństwu jego użytkowników. Przewody hamulcowe rozpadły się pod naciskiem paznokcia, a podczas prac auto o mały włos nie spadło Ramonowi na głowę ponieważ podnośnik wlazł do środka! Jednym słowem gdzie się dało tam była rdza i zgnilizna. Nawet sanki silnika w miejscu mocowania poduszek były zgnite (fot.) przez co silnik „leżał” a nie był zamocowany. O takich kwiatkach ja pourywane poduszki skrzyni nie mowię… Dodatkowo okazało się, że mocowanie dyfra było urwane z jednej strony i dyfer został zastąpiony tym z 318 tds. Gdy Ramon bawił się z mechaniką i robił ostatnie szlify przed odpaleniem, ja skorzystałem z okazji i wkroczyłem do akcji. Podejrzewam, że więcej całe wnętrze nie będzie wyciągane dlatego postanowiłem podnieść komfort i dodatkowo wygłuszyć samochód. Użyłem do tego taśmy dekarskiej. Wiem, że część osób uzna to za niezbyt stosowne, ale koszt profesjonalnych mat byłby ogromny. Wyklejona została cała podłoga w tym w miejscu nóg podwójnie i cała kanapa. Ramon także pod fabryczne wygłuszenie silnika przykleił maty aż po samą skrzynię biegów. Efekt jest bardzo zadowalający. W aucie zrobiło się o wiele ciszej i przyjemniej. W końcu nastał upragniony moment pierwszego odpalenia. Na zdjęciu trochę to trudno uchwycić a filmik, który posiadam jest mało ekscytujący dla przeciętnego widza. To co ja czułem w tej chwili to inna sprawa Trochę to trwało, ale po jakiejś minucie silnik „zagadał”. Jak się później okazało problemy ze startem wynikały z immobilizera. Auto odpalało i po sekundzie gasło. Na szczęście udało się problem rozwiązać. Mechanika w komplecie więc w drogę.W takim stanie przejechałem 11 km bocznymi drogami od Ramona z powrotem do Stanleya (miałem jeszcze drzwi :D ). Żebyście wiedzieli jaką miałem frajdę (mam filmik z pierwszej jazdy Ramona, ale na jego życzenie nie będę go publikował ). A jakie wrażenie robiłem na mieszkańcach wiosek przez które przejeżdżałem hehe . Frajda była niesamowita, ponieważ tak lekkie auto z chipem, bez katalizatora, i na szybszym moście z 318tds przyspieszało jak szalone! Do tego spartańskie warunki w środku i brak jakiegokolwiek wygłuszenia!Miazga!I tak ze „złomka” powstał „dzikusek”! Ta przejażdżka dodała mi ochoty na dalsze działania i rozpaliła wyobraźnie jak to będzie jak już go skończę. Ale dość gadania bo robota czeka, a czas ucieka. W trakcie prac okazało się, że pod gumą na drzwiach zagnieździła się ruda! Fuck. Klapę kupiłem inna ponieważ w środku na zgrzewach zaczynało ją brać. Żeby ograniczyć koszty ,z drzwi zerwałem cała gumę w miejscach gdzie widać było że pod spodem coś się dzieje, następnie wypiaskowałem ,zabezpieczyłem epoksydem i nałożyłęm nową gumę. Dalej malowanie drzwi i wnęk: Coś się dzieje, ale przed nami jeszcze sporo pracy. W międzyczasie „wyprałem” wszystkie uszczelki jakie były w aucie. Jak były „czyste” obrazuje woda w wannie i to już podczas 2 płukania Uwagi wymagała również sterta gratów które leżały u mnie w garażu. Małe 50/50 Najwięcej problemów przysporzyła mi podłoga bagażnika. Jej stan delikatnie mówiąc nie był najlepszy. Dodam, że wszystkie prace wykonywałem za pomocą szczoteczki, wody ,mikrofibry i szmat. Z brudem walczył Duragloss Orange i aktywna piana w różnych stężeniach. Ale wróćmy do tej nieszczęsnej wykładziny bagażnika. Po wyglądało to tak: Niestety 3 małe plamki po oleju na pierwszym zdjęciu zamieniły się w jedną większa. Co ja się namęczyłem żeby to usunąć. I karcher z odległości 1cm nie dawał rady! Wlałem w to chyba wszystkie środki jakie miałem i efekt mizerny.. Wtedy po lekturze forum KA postanowiłem kupić Meguair’s Quick Out. Jakież było moje zdziwienie gdy plama praktycznie bez większych problemów zeszla… Niestety zdjęcia nie mam, ale uzupełnie na wiosnę (o tym dalej). U Stanleya jedziemy ostro z koksem W tym momencie musze przeprosić Staszka, że byłem taki upierdliwy i drobiazgowy SORRY. Widziałem, że momentami najchętniej przywaliłby mi jakimś tępym narzędziem w łeb gdy z precyzją chirurga i prawie używając mikroskopu wyszukiwałem wszelkich niedoskonałości w celu zalepienia ich szpachlówką. Pewnie gdyby nie moja postura już dawno by to zrobił hehe Wiem, że efekt byłby lepszy gdybyśmy użyli szpachlówki natryskowej, ale nie chciałem dodatkowo dociążać auta, i lepić kolejnej warstwy do lakieru. Skończyło się na podkładzie+ baza+ 2 warstwy klaru ( w sensie 2 razy malowany) Wymyśliłem sobie, że fajniej będzie auto wyglądało w M pasztecie. Tak więc poczyniłem odpowiednie zakupy. Przedni+ tylni zderzak+ progi. W tym momencie trochę żałuję, że nie kupiłem oryginalnych progów. Niestety zamienniki nie pasowały idealnie i na dodatek nie dało się ich tak zamontować jak oryginalnych. Postanowiliśmy je przykleić na kleju do szyb, a od spodu przykręcić do progu za pomocą niewielkiej ilości wkrętów. Po 4 miesiącach wreszcie nadszedł ten upragniony dzień! Lakierowanie! Po malowaniu przyszedł czas na matowienie i kolejną warstwę klaru. Pierwsza warstwa wyszła idealnie, ale ja się uparłem żeby zrobić 2 żebym mógł poszaleć z polerką. Tutaj Staszek chyba chciał się odegrać na mnie za to- nazwijmy to delikatnie „ zbytnie przywiązanie do detali” i poszalał z pistoletem. Efekt taki, że auto przestało się ładnie błyszczeć i zrobiła się duża MORA. Jak go zobaczyłem to się trochę przestraszyłem. No ale nic. Papier w łapę i jazda. Niestety okazało się to nie takie proste jak myślałem. Po poskładaniu elementów zewnętrznych pojechałem samochodem do domu. Postanowiłem polerkę przełożyć na później gdyż nastał środek Października i akurat wśród zimnych dni pojawiła się nadzieja na tydzień pięknej, słonecznej i ciepłej pogody. I tutaj niestety nie mam zdjęć Miałem tak mało czasu i tak dużo roboty, że nie chciałem tracić czasu na fotki. Niestety dzień się kończył po 16 i chciałem na maksa wykorzystać czas. Mam tylko jedną z początku prac nad poskładaniem całego wnętrza. W tym momencie auto wyglądało okropnie. Matowe, niedokończone i jakoś nie do końca sąsiadom się podobało :P Na szczęście prognozy się sprawdziły i pogoda była super. Dzięki temu udał mi się wszystko złożyć do kupy. Z tyłu za domem stał złomek do którego musiałem kursować 30 razy dziennie, żeby podpatrzyć co i jak, tudzież zabrać pewne elementy wyposażenia. W złomku wnętrze było w wersji sport: czyli kierownica sportowa 3 ramienna, fotele sportsitze i dodatkowo zawieszenie M technik. Oczywiście mając 2 auto można złożyć jedno fajne i tak wybierałem najlepsze elementy z obydwu wersji. Niestety w niektórych miejscach pojawiały się komplikacje ponieważ złomek był z 94 roku przed liftem a dzikusek z 11.96 po lifcie. Inne również było wyposażenie obydwu aut. Takich różnic było kilka, ale dość istotne więc nie wszystko dało się przełożyć tak jakbym chciał. Po kolejnych głupich pytaniach dlaczego tak dziwnie wygląda, wziąłem polerkę w rękę, futro flexipads i menzerne fg500. 2 Godziny i najszybsza korekta w moim życiu skończona :P Oczywiście to taka pseudo korekta, ale pozwalała uniknąć tych pytań, które mnie irytowały i w końcu dało się poruszać autem bez wstydu. Tak prezentowało się prawie skończone auto. Po kilku myciach wypłukały się wypełniacze z fg500 i z powrotem wylazły na wierzch zmatowienia. Ponieważ wybieraliśmy się na wesele kuzyna i wstyd było jechać takim autem poświęciłem cały dzień w garażu dogrzewanym piecem i przeleciałem auto fg500 i później FF3000. Na lakier poleciał duragloss 111+ bonding agent. Zamontowałem również znaczki i osłony klamek na które musiałem czekać aż przyjadą z Niemiec. Niestety warunki i pogoda nie pozwoliły na dalsze prace. Na wiosnę plan jest następujący: -odszczurzanie po zimie -piaskowanie i malowanie zacisków -zdzieranie morki -polerka + opti coat 2.0 na lakier Po nowym roku może uda się zamontować płytę metalową jako osłonę podwozia, kupić i założyć szerokie listwy boczne i zamontować centralny zamek w kluczyku, który czeka na półce. Na koniec mały bonus. Wymyślone i stworzone przeze mnie felgi w wariancie zimowym. IMO lepsze rozwiązanie niż kołpaki. Kolejna relacja typowo detailingowa na wiosnę. Na koniec małe podsumowanie. Co zostało zrobione: -Swap silnika, zawieszenia M-technik, skrzyni biegów z 325tds do paki 318tds -Wymienione wszystkie gumowe elementy zawieszenia na polireutan -Chiptuning -nowe amortyzatory Bilstein B6 -usunięty katalizator -założony most z 318tds -remont silnika: wymiana głowicy, wymiana rozrządu, sprawdzenie wtrysków, wymiana termostatu, przepłukanie i oczyszczenie układu chłodzącego, wymiana wszystkich możliwych płynów eksploatacyjnych - dołożony pełny zewnętrzny M pakiet (zderzak przód,tył,progi,szerokie listwy+lusterka Europa z M3) -zrobiona pełna konserwacja podwozia+ konserwacja profili zamkniętych -wymienione lub naprawione wszystkie elementy noszące oznaki korozji - założone nowe szkła lamp przednich + nowe halogeny -nowe nerki, nowy girll przedni, nowe emblematy, nowe nakładki na klamki, nowa uszczelka szyby tylniej -dokupiony panel climatronica -nowe radio JVC usb+ nowe głośniki Helix Esprit -nowe wycieraczki, nowe opony, -pełen serwis klimy+ napełnianie gazem -wymienione wszystkie możliwe filtry I jeszcze mnóstwo rzeczy o których zapomniałem. CZEŚĆ 2 DETAILING Po lekko ponad roku od początku powstania projektu czas na część drugą. Miało być na wiosnę, ale się nie udało więc czas nadrobić zaległości. Jak już wcześniej wspominałem auto było malowane grubą warstwą bezbarwnego lakieru i chcąc nie chcąc powstała spora morka. Miejscami była ona tak duża, że praktycznie auto nie miało połysku i nie wyglądało to zbyt dobrze. Do tego trzeba było zrobić kilka poprawek w tym pomalować niektóre śrubki, czy zrobić delikatne zaprawki po kamieniach. Na koniec, aby trochę lepiej zabezpieczyć lakier położyłem powłokę opti coat 2.0. Akurat wujek wrócił z delegacji i podrzucił mi auto na 10 dni. Całość prac zajęła mi ok 80-90 godzin. Środki: Papier na sucho kovax 2000 Papiery na mokro 3m i matador 2000, 2500 Krążki ścierne Abralon 2000 i 3000 Pad Car Pro sztruksowy 3000 Menzerna Fg400, IP 2500 i FF4000 Pady Lake country Kompressor i Hydrotech, pady Flexipads, futra itp Ipa Opti Coat 2.0 I wiele wiele więcej innych środków ;) Niestety w czasie gdy zaczynałem pogoda była brzydka i nie zrobiłem zbyt wielu zdjęć pokazujących jak auto wyglądało przed zabiegiem usuwania „cellulitu” i polerowania. Kilka jest i myślę, że dadzą dobry obraz z czym musiałem walczyć. Tak wyglądało auto po przyjeździe: Te zdjęcia chyba najlepiej pokazują jak wyglądała ta mora: Proces usuwania skórki pomarańczy wyglądał mniej więcej tak. Najpierw tarłem papierem 2000 na sucho lub mokro ( papier na sucho dosyć szybko się zużywa) następnie poprawiałem maszynką i krążkiem Abralon 2000 i 3000 na koniec. Po tym jeszcze usuwałem zmatowienia padem Car pro ze sztruksu z odorbiną pasty FG400 i dopiero po tym wszystkim przystępowałem do właściwego polerowania. I pierwsze zmatowania: I po padzie Car pro już coś tam lepiej wyglądało I dla porównania tyle drzwi przed: Cięzko w takim świetle jest uchwycić morkę na zdjęciu dlatego najlepiej patrzeć na odbicia które są mocno zniekształcone. Na dachu małe 50/50. Trochę słabo widać bo linia odcięcia pokrywa się z cieniem Przy okazji pousuwałem troche śmieci które wtopiły się w lakier podczas malowania: Tutaj na tylnej klapie chyba lepiej udało mi się uchwycić różnicę: I kolejne elementy Wziąłem się chyba za najgorszy element czyli błotnik, który widać na wcześniejszych zdjęciach: (Z)MORA Jak na tak grubą warstę muszę przyznać, że zacieków było niewiele, ale te które były starałem się usunąć Uploaded with ImageShack.us Ten obrazek mi się podoba Polecam częste mycie i spłukiwanie ponieważ może być później ciężko usunąć zaschnięty pył z lakieru. No i pierwsze efekty usuwania zmatowień: Ten najgorszy błotnik zaczął już się całkiem nieźle prezentować: 50/50 I tutaj stała się niemiła niespodzianka…. Paradoksalnie podczas ścierania lakieru gdzie bardzo łatwo można się przetrzeć nie zrobiłem ani jednej szkody i to nie używając miernika lakieru, którego jeszcze nie mam… Wszystko robiłem „na czuja”. Natomiast podczas odklajania taśmy ze zderzaka odeszła farba. Po konsultacji ze Stanleyem (lakiernik) dowiedziałem się, że musiała zajść jakaś nieporządana reakcja podczas malowania i dlatego tak się stało. No to miałem pretekst żeby się do niego wybrać i poprawić kilka rzeczy w tym szkódy wyrządzone przez kamienie itd. I jeszcze tego samego dnia: W końcu po kilku dniach męczarni i stresu związanego ze ściernianiem lakieru mogłem przystąpić do polerowania. Zrobiłem sobie najpierw kombinację past Fg400 i IP 2500 i nadszedł czas na mycie. Proszę jak menzerna pięknie kropelkuje niczym Z Glasur W zasadzie nie mam zdjęć z pracy przy finiszu pasta SF 4000 i nakładania powłoki Opti Coat 2.0 więc od razu będzie efekt końcowy: I to by było na tyle. Podsumowanie: Planowałem większy zakres prac, ale niestety okazało się, że po prostu nie wyrobie się czasowo więc odpuściłem. Początkowo chciałem zrobić lustro, ale głównie z powodu braku miernika nie chciałem ryzykować przetarcia, a dodatkowo takie auto długo by się nie utrzymało w dobrym stanie. Wujek jest zwykłym użytkownikiem a nie maniakiem KA więc o myciu na 2 wiadra można zapomnieć. Mam nadzieję, że się podoba. Pozdrawiam bienek Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Administrator JJ. Posted December 13, 2013 Administrator Report Share Posted December 13, 2013 Bardzo obszerna relacja, duży zakres robót, lubię takie projekty z plusem ;) Mam kilka pytań, po kolei, idąc od góry relacji.. 1. Piaskowałeś podwozie jedynie w miejscach które oczyściłeś drucianką na kątówce? 2. Dlaczego do zabezpieczenia użyliście białej gumy zamiast baranka? Czy jest ona w jakiś sposób lepsza, bardziej wytrzymała? 3. Nie myśleliście o pomalowaniu całego podwozia w kolor? 4. Jak nazywa się ta maszyna do podnoszenia auta na bok? (widoczna na jednym ze zdjęć) 5. Elementy zawieszenia malowaliście proszkowo czy tradycyjnie? 6. Włókniny jakiej gradacji użyłeś do matowienia komory silnika? 7. Mam ten sam problem z gumą na dole drzwi, tj. podchodzi tam rdza. Czy wypiaskowanie będzie skutecznym sposobem na pozbycie się rdzy czy jest ona zakorzeniona głębiej i trzeba ciąć blachę? Jak nanieść pasek tej gumy aby wyglądał na fabryczny, czy są jakieś specjalne pistolety/końcówki? Jak dokładnie nazywa się ta guma? 8. O ile dociąża warstwa szpachli natryskowej? Wiadomo, że przy wielu niedoskonałościach jest to zbawienne (odchodzi szukanie ubytków mm po mm) 9. Wytłumacz mi proszę idee (sens) malowania najpierw profili a później reszty tylnych błotników? Zawsze myślałem, że maluje się całościowo, tj, zdejmuje drzwi, oporządza (najpierw od środka, później z zewnątrz) i zajmuje nierozbieralną częścią nadwozia (tylne błotniki, progi, słupki) aby nie robić takich odcięć (widzę piankę w szparach) - po malowaniu nie ma żadnych niedoskonałości na przejściu błotnik/wnęka? Jeśli chodzi o część detailingową to wątpliwości budzi (przynajmniej u mnie) matowienie auta - robione na partyzanta, pod chmurką, bez zabezpieczenia rantów (jeśli nie fizycznego, taśmą to chociażby osobistego, nie dopuszczając do dojeżdżania na ranty), z założonymi listwami, etc. Karny jeżyk należy się za kabel oraz maszynę na lakierze. No i IPĘ zmień na coś do prawdziwej inspekcji bo ta nie działa. Z niuansów - blachy BI to moje rejony, skąd przytargałeś budę? Srebrny grill czym prędzej zamieniłbym na czarny - IMO ten szpeci. Kolor interesujący, gratuluje wyboru. I ten tego.. Ile bazy poszło? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzaKal Posted December 13, 2013 Report Share Posted December 13, 2013 Bienek robota bardzo fajna :ymapplause: ps. baranek nie powstaje od zbyt grubej warstwy klaru, ale z powodu zbyt cienkiej warstwy, gdy się da za grubo to lakier gazuje. Lakier ze zderzaka pewnie odkleił się dlatego bo pewnie lakiernik nie dał podkładu zwiększającego przyczepność. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bienek Posted December 13, 2013 Author Report Share Posted December 13, 2013 1. Piaskowałeś podwozie jedynie w miejscach które oczyściłeś drucianką na kątówce? Nie piaskowałem tam gdzie nie mogłem inaczej się dostać2. Dlaczego do zabezpieczenia użyliście białej gumy zamiast baranka? Czy jest ona w jakiś sposób lepsza, bardziej wytrzymała? Baranek jest mniej trwały i po jakimś czasie odpada płatami, ta rozrobiona przez nas guma jest jak fabryczne zabezpieczenie i jest dużo wytrzymalsze. 3. Nie myśleliście o pomalowaniu całego podwozia w kolor? Budżet był w jakiś sposób ograniczony więc wydawanie kasy na malowanie podwozia wydawalo się zbędnym wydatkiem 4. Jak nazywa się ta maszyna do podnoszenia auta na bok? (widoczna na jednym ze zdjęć) Jest to konstrukcja amatorska kolegi który zajmował się lakierowaniem, zaprojektowana i wykonana przez niego. 5. Elementy zawieszenia malowaliście proszkowo czy tradycyjnie? W tym czasie w okolicy nie mogłem znaleźć nikogo kto by mi na szybkości ogarnął malowanie proszkiem więc poszło tradycyjnie 6. Włókniny jakiej gradacji użyłeś do matowienia komory silnika? Nie wiem, lakiernik mi ją wręczył i kazał matowić (kolor czerwony) 7. Mam ten sam problem z gumą na dole drzwi, tj. podchodzi tam rdza. Czy wypiaskowanie będzie skutecznym sposobem na pozbycie się rdzy czy jest ona zakorzeniona głębiej i trzeba ciąć blachę? Jak nanieść pasek tej gumy aby wyglądał na fabryczny, czy są jakieś specjalne pistolety/końcówki? Jak dokładnie nazywa się ta guma? To zależy jak dużo tam tej rdzy masz. Tutaj nie było aż takiej tragedii bo ruda dopiero zaczynała działać. Po 1.5 roku na razie nie dzieje się nic. Nie pamiętam nazwy tej gumy a nakładana była duża strzykawką. 8. O ile dociąża warstwa szpachli natryskowej? Wiadomo, że przy wielu niedoskonałościach jest to zbawienne (odchodzi szukanie ubytków mm po mm) Nie wiem, auto nie było malowane szpachlą natryskową tylko podkładem o właściwosciach wypełniających. 9. Wytłumacz mi proszę idee (sens) malowania najpierw profili a później reszty tylnych błotników? Zawsze myślałem, że maluje się całościowo, tj, zdejmuje drzwi, oporządza (najpierw od środka, później z zewnątrz) i zajmuje nierozbieralną częścią nadwozia (tylne błotniki, progi, słupki) aby nie robić takich odcięć (widzę piankę w szparach) - po malowaniu nie ma żadnych niedoskonałości na przejściu błotnik/wnęka? Warunki były garażowe i nie było tyle miejsca żeby na raz ze wszystkim się porozkładać, dlatego trzeba było malować trochę na raty. Wszelkie niedoskonałości można zlikwidować papierem i polerowaniem. Jeśli chodzi o część detailingową to wątpliwości budzi (przynajmniej u mnie) matowienie auta - robione na partyzanta, pod chmurką, bez zabezpieczenia rantów (jeśli nie fizycznego, taśmą to chociażby osobistego, nie dopuszczając do dojeżdżania na ranty)Kontrolowałem cały czas czystość lakieru i używałem ogromej ilości wody aby nic się nie dostało pod papierki itd. Niestety nie zawsze garaż był dostępny. Nie dojeżdżałem do krawędzi ani rantów i nie narobiłem żadnej szkody, ani przetarcia więc luz. Robiłem to powoli i starannie więc nie widzę problemu w nieoklejaniu. Przy polerowaniu zawsze oklejam wszystko. Listw nie mogłem sciągnąć bo właściciel nie pozwolił. Karny jeżyk należy się za kabel oraz maszynę na lakierze. Spokojnie, maszyna leżała tam jak było jeszcze mega dużo darcia bezbarwnego a nie podczas polerowania właściwego. Ipa w dużej ilości też nie jest zła, na pewno Top Inspection czy CP eraser jest lepszy ale akurat nie miałem pod ręką. Bazy poszło ok 8 litrów a auto było przyciągniete z okolicy Białegostoku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.